Nadczłowiek. Dziwny gość z planety Krypton, posiadający moce i zdolności znacznie przewyższające możliwości śmiertelników. I który przebrany za Clarka Kenta, łagodnie wychowanego reportera Daily Planet, toczy niekończącą się bitwę o prawdę, sprawiedliwość i amerykański styl życia. Wiesz, że jesteś dziadkiem wszystkich superbohaterów, kiedy twoja biografia zawiera więcej akcji i intrygi niż całe nakłady niektórych postaci. To facet, który ustanowił standardy, których musieli przestrzegać wszyscy przebrani krzyżowcy. Najwyższy czas zastanowić się, ile nauczyliśmy się od Kal-Ela i jego piżamy w podstawowym kolorze.
1. PIEŚŃ IMIGRANTÓW
Weź dowolny mural lub część amerykańskiej waluty i zamień Supermana na bielika, a większość ludzi nie będzie się kłócić. Co jest dziwne, biorąc pod uwagę, że człowiek oskarżony o walkę na „amerykański sposób”… jest nielegalnym cudzoziemcem. Myślisz, że stary Jonathan i Martha Kent wypełnili dokumenty adopcyjne, kiedy wyciągali małego Supesa z płonącego statku kosmicznego? Nie. Mieszkał i pracował w tym kraju nielegalnie, a mimo to bardziej niż większość z nas pielęgnuje nasze podstawowe wartości. Więc trzeba nielegalnego cudzoziemca, żeby nauczył nas, co jest wspaniałego w Ameryce, co? Kto by pomyślał? Jasne jest, że przesłanie Supermana brzmi: „Jesteśmy narodem imigrantów i nie głosujemy na Partię Herbacianą” (to żart – wycofaj się z sekcji komentarzy i zrelaksuj się).
2. MUSIMY SIĘ PRZYGOTOWAĆ
Nie wszystkie lekcje życia Supermana są ciepłe i przytulne; on też wyznaje twardą miłość. Weźmy pod uwagę Clarka Kenta. Poprzez to wymyślone alter ego Superman pokazuje nam, kim według niego jest „przeciętny” Amerykanin: tchórzliwy, nędzny, nieskuteczny, impotent i irytujący. On jest R. Lee Ermey, a my wszyscy szeregowy Pyle, a Supes będzie nas nadal zawstydzał, dopóki albo się nie poprawimy, albo nie zjemy kulki w latrynie.