Niezależnie od tego, czy gra prezydenta, więźnia, detektywa, sędziego, generała, dyrektora CIA, dyrektora szkoły średniej, uwolnionego niewolnika, aktywistę z Afryki Południowej, Boga czy spikera Izby Reprezentantów – to jego najnowsza rola w filmie Olimp upadł — ludzie, których Morgan Freeman gra na ekranie, i facet, którym jest poza ekranem, mają jedną wspólną cechę: robią wiele twarzy. Tak, to prawda, najbardziej zaufany człowiek w showbiznesie (oprócz Charliego Sheena) robi głupkowate miny z szokującą regularnością. I w przeciwieństwie do dziwacznych wyrazów twarzy Stevena Tylera, Freeman często wyraża bardzo ważne myśli. Na przykład …
„Clooney właśnie złapał mnie za tyłek!”