Amerykanie gloryfikują mafię odkąd Al Capone grał w baseball ludzkimi czaszkami – a właściwie od czasu, gdy po raz pierwszy przeczytaliśmy o Robin Hoodzie i jego kumplach okradających bogatych ludzi w lesie Sherwood. Nic więc dziwnego, że wiele osób ze smutkiem przyjęło wiadomość o śmierci Henry’ego Hilla, bohatera książki Nicholasa Pileggiego z 1986 roku Mądry facetktóry został zaadaptowany do klasycznego filmu Martina Scorsese z 1990 roku Dobre chłopaki. Być może pamiętacie Hilla jako faceta, który bił pistoletem sąsiada swojej przyszłej żony:
Hill, który miał 69 lat, zmarł w szpitalu w Los Angeles z powodu problemów z sercem, na które cierpiał w wyniku palenia przez całe życie. Był członkiem nowojorskiej rodziny Lucchese od lat 60. do wczesnych 80. XX wieku. Jego najsłynniejszy utwór, znany jako Napad na Lufthansę, powstał w 1978 roku, kiedy Hill pomógł w zorganizowaniu spisku mającego na celu kradzież prawie 5 milionów dolarów w gotówce z hangaru na lotnisku JFK. Kiedy jednak wszystko się nie potoczyło, został informatorem FBI, zeznawał przeciwko swoim byłym szefom i został objęty amerykańskim federalnym programem ochrony świadków.
Kochamy Dobre chłopaki i w ogóle, ale chociaż Hilla często opisywano jako miłego faceta, był on także dożywotnim przestępcą, który następnie zwrócił się przeciwko swoim współpracownikom, aby ocalić własną skórę. Kiedy to zrobił,… miał pewne problemy z utrzymaniem dyskrecji. Był ulubionym gościem Howarda Sterna i wygłaszał pijackie tyrady na temat swoich wyczynów – prawdziwych lub wyimaginowanych – i nie odczuwał wielkiej potrzeby ukrywania swojego miejsca zamieszkania: